Ks. Łukasz Kachnowicz nie ma zamiaru więcej milczeć. „Mnie, księdza geja, Bóg też kocha”

Ksiądz Łukasz Kachnowicz to pierwszy polski ksiądz, który nie bał się mówić o swojej orientacji. Choć trochę czasu minęło i zmieniło się wiele w jego życiu, zdecydował się opowiedzieć o kulisach swojej decyzji i o tym, jak przebiegały jego kontakty z innymi duchownymi.

Ksiądz Łukasz Kachnowicz w świetle ostatnich wydarzeń, które dotyczyły wielu dyskusji na temat Marszy Równości w polskich miastach oraz tego, co duchowni sądzą o społeczności LGBT, podjął odważną decyzję. Nigdy nie ukrywał, że jest za akceptacją osób homoseksualnych i dokonał zaskakującego coming outu.

Ksiądz zdecydował się powiedzieć o swojej orientacji – jako pierwszy w Polsce

Łukasz Kachnowicz był dobrze znany parafianom z Lublina i Puław. Spełniał się jako duchowny i miał świetne kontakty z wiernymi, angażował się w różne akcje społeczne i był po prostu „ludzki”. Na swoim Instagramie publikował treści związane z LGBT i nie bał uczestniczyć się w Marszach Równości. Krótko potem jako pierwszy ksiądz w Polsce wyznał, że jest gejem. Musiał również zrezygnować z kapłaństwa. Jak mówi, nie miał zamiaru udawać kogoś kim nie jest i wolał pokazać prawdę niż ukrywać ją przez zakłamanie.

– Lubiłem to, co robiłem. Msza, spowiedź, kazania, rekolekcje. Poszło o to, że muszę zrezygnować z bliskości z drugim człowiekiem. Nie udało mi się stłamsić w sobie tego pragnienia – opowiada Łukasz Kachnowicz. Dodaje, że już idąc do seminarium wiedział, że jest gejem. Nie miał zamiaru się z tego spowiadać, bo nie widzi problemu w tym, kim jest i co czuje. Nikomu krzywdy nie zrobił. Mama akceptuje to, kim jest, jednak tata ma z tym spore trudności.

„Gdybym powiedział, kim jestem, to musiałbym uciekać z Kościoła”

Swoją orientację wyznał przełożonym krótko przed święceniami. W tym samym czasie wyszedł dokument papieża Benedykta XVI o nieprzyjmowaniu homoseksualistów do seminariów. Inni księża widząc jego rozwój duchowy nie zamykali mu furtki do bycia gotowym w posłudze Panu.

– Prześladowała mnie świadomość, że gdybym powiedział, kim jestem, to musiałbym uciekać z Kościoła. Przeszkadzało mi, że mam w sobie przestrzeń, którą muszę chować przed ludźmi – zwierza się dziś były ksiądz Kachnowicz.

Życie w parafii i przemawianie na niedzielnych kazaniach męczyło go, brakowało mu przede wszystkim bliskości drugiej osoby. Wiedział, że wiernym by się to nie spodobało.

– Mówiłem kazania o tym, że Bóg wszystkich kocha tak samo, że najważniejsza jest miłość, nie ma nic silniejszego. Miałem ochotę powiedzieć z ambony, że mnie, księdza geja, też Bóg kocha i pewnie nie miałby nic przeciwko, gdybym kogoś pokochał. Ale po takim występie wyleciałbym z hukiem z parafii – relacjonuje były ksiądz.

W końcu postanowił napisać do biskupa i powiedzieć o wszystkim. Ten docenił jego szczerość i zaprosił go na rozmowę, na którą Łukasz Kachnowicz nie miał chęci iść. Biskup próbował się również dodzwonić, lecz były już ksiądz „nie miał ochoty tego wałkować”. Decyzja była podjęta. Biskup zadecydował o rocznym urlopie. Niedługo potem nastąpił oficjalny coming out na Facebooku. Dziś jest szczęśliwy i pracuje w klubie sportowym.

Źródło: pikio.pl

Share