Niektóre przyprawy mogą być szkodliwe dla zdrowia. Uważaj

Przyprawy to łatwy i tani sposób na uatrakcyjnienie posiłku. Sięgamy po nie coraz chętniej, bo przybywa ich na półkach sklepowych. To pozytywny trend. Tym bardziej że większość przypraw ma właściwości prozdrowotne. Większość, ale nie wszystkie – i nie w każdej ilości. W niektórych przypadkach przyprawy mogą odbić się niekorzystnie na naszym samopoczuciu, a nawet zdrowiu. Oto 10 przypraw, których lepiej unikać lub stosować je z umiarem.

SÓL

foto: gotowanie.onet.pl

Najpopularniejsza przyprawa na świecie. Często określa się ją mianem „białej śmierci”, które dzieli z cukrem – substancją równie (lub jeszcze bardziej) szkodliwą. Wśród negatywnych skutków zdrowotnych nadużywania soli wymienia się zwiększone ryzyko rozwoju m.in.: nadciśnienia tętniczego, chorób serca, cukrzycy, miażdżycy, nowotworów, otyłości, a także drażliwości układu nerwowego. Zalecana dzienna dawka soli wynosi 5 g, co odpowiada zawartości płaskiej łyżeczki. Należy jednak wziąć pod uwagę fakt, że chlorek sodu stanowi składnik wielu gotowych produktów, więc w praktyce spożywamy go znacznie więcej, niż nam się wydaje.

MIĘTA

foto: gotowanie.onet.pl

Zioło, którego nie trzeba reklamować. Polecane jest na problemy trawienne. Według niektórych badań pomaga także w zwalczaniu migren i bólów głowy (w zastosowaniu zewnętrznym), a także kamienia nazębnego oraz problemów z nieświeżym oddechem. Mięta jest jednym z najpopularniejszych „smaków” dodawanych do rozmaitych słodkich produktów. W Polsce częściej kojarzona jest z deserami i napojami, ale w kuchniach świata często jest stosowana jako przyprawa do dań mięsnych oraz rybnych. Czy istnieją zatem powody, dla których należałoby ograniczyć jej spożycie? W niektórych przypadkach – zdecydowanie tak. Poważnym przeciwwskazaniem dla stosowania tej przyprawy są problemy związane ze śluzówką przewodu pokarmowego. Nadmierne spożycie mięty może doprowadzić do jej podrażnienia, a nawet uszkodzenia.

GLUTAMINIAN SODU

foto: gotowanie.onet.pl

Czyli sól sodowa kwasu glutaminowego. Pochodzi z kuchni dalekowschodniej. Źródłem glutaminianu sodu jest listownica japońska, wodorost będący popularnym składnikiem dań z azjatyckiego menu. Za charakterystyczny smak tego glonu – nazywany umami – odpowiada jeden z jego składników: kwas glutaminowy. Obecnie umami uznawany jest za jeden z pięciu podstawowych smaków odczuwanych przez człowieka (obok słodkiego, słonego, kwaśnego i gorzkiego). Kwas glutaminowy po raz pierwszy został wyizolowany w 1908 r. W kolejnych dekadach zrobił zawrotną karierę w postaci glutaminianu sodu, dodawanego do wielu gotowych produktów. Niestety związkowi temu przypisuje się szkodliwy wpływ na nasze zdrowie. Spożyty w nadmiarze, wywołuje m.in. reakcje alergiczne, palpitacje serca, nadpobudliwość, wzmożoną potliwość, zawroty głowy.

CYNAMON CASSIA

foto: gotowanie.onet.pl

Cynamon to jedna ze stosunkowo niewielu przypraw, które wzbogacają smak słodkich produktów i dań. Świetnie sprawdza się w domowych wypiekach, stanowi też popularny składnik gotowych wyrobów, np. pierników. Oprócz walorów smakowych, ma również wiele właściwości prozdrowotnych. Obniża poziom „złego” cholesterolu, hamuje rozprzestrzenianie się komórek nowotworowych, działa korzystnie na układ pokarmowy. Problem w tym, że większość cynamonu dostępnego w sklepach to… niezupełnie cynamon. Ten „prawdziwy” to cejloński Cinnamomum verum. W dystrybucji najczęściej mamy jednak do czynienia z Cinnamomum cassia. Obie przyprawy różnią się nie tylko pod względem smaku. Cinnamomum cassia zawiera dużą ilość kumaryny – związku, który ma toksyczny wpływ na wątrobę.

OSTRA PAPRYKA

foto: gotowanie.onet.pl

Chilli, habanero, jalapeno – w polskich sklepach coraz częściej można trafić na czerwone papryczki różnych kształtów i rozmiarów. O ile duże papryki oferują zwykle doznanie soczystości i świeżości, o tyle te mniejsze są w stanie wywołać w ustach pożar. Owoców zaliczanych do grupy papryk chili nie należy zupełnie unikać. Mają one bowiem bardzo silne właściwości prozdrowotne. Po pierwsze ze względu na wysoką zawartość witaminy C, po drugie ze względu na wysoką zawartość kapsaicyny – związku o silnym działaniu przeciwnowotworowym, wykorzystywanym jednak również… w gazach bojowych. Spożywane w nadmiarze papryczki chili mogą doprowadzić do poważnego podrażnienia błon śluzowych i dolegliwości układu pokarmowego.

LUKRECJA

foto: gotowanie.onet.pl

Bylina wykorzystywana w przemyśle spożywczym i kosmetycznym, ziołolecznictwie oraz w kuchni – jako przyprawa. Z jej korzenia pozyskuje się ciemną masę, która stanowi podstawę produkcji „żelków” z lukrecji – słodyczy cieszących się dużym powodzeniem w krajach zachodniej i północnej Europy. W Polsce lukrecja nie zyskała zbyt wielu fanów, prawdopodobnie ze względu na jej specyficzny, słodko-słony, ziołowy posmak. Może to i lepiej, bo mimo że roślina ta ma wiele prozdrowotnych właściwości, to jednak należy spożywać ją z umiarem. Zbyt częste delektowaniem się nią w formie słodyczy czy przyprawy może przyczynić się do spadku potasu w ustroju i wzrostu ciśnienia krwi. Lukrecja obniża także poziom testosteronu. Nie powinny jej zatem używać osoby z problemami serca, a także mężczyźni cierpiący na zaburzenia potencji.

OCET

foto: gotowanie.onet.pl

To prawdopodobnie jedna z tych rzeczy, które się kocha albo nienawidzi. Wodny roztwór kwasu octowego charakteryzuje się bardzo wyrazistym ostrym zapachem i kwaśnym smakiem. Jest powszechnie stosowaną przyprawą w polskiej kuchni. W restauracjach często spotykany w „towarzystwie” sosu sojowego lub oliwy. W czasach minionych arystokratki piły go z intencją wybielenia cery, co miało im pomóc odróżnić się od ogorzałych chłopek. Ocet stanowi również środek chętnie stosowany w terapiach odchudzających. Jednak za urodę czasem trzeba zapłacić wysoką cenę. Jedną z najczęściej podkreślanych właściwości octu jest jego niszczący wpływ na czerwone krwinki. Wiążą się z tym podejrzenia – choć wciąż niepotwierdzone naukowo – że może on przyczyniać się do rozwoju białaczki. Ocet podrażnia także błonę śluzową żołądka.

SOS SOJOWY

foto: gotowanie.onet.pl

Dostępny w rozmaitych odmianach, stanowi popularną przyprawę do zup oraz bazę smakową dla bardziej „złożonych” sosów. Wytwarzany jest z fermentowanych ziaren soi z dodatkiem prażonej pszenicy bądź ryżu. Wywodzi się z kuchni azjatyckiej, ale od kilku dekad powszechnie używany jest również na Zachodzie. W krajach Dalekiego Wschodu ma wielowiekową tradycję. W postaci przypominającej współczesną produkowany jest od XVI w. Problem w tym, że dawna receptura tylko w części zasadniczej przypomina dzisiejszą. Obecnie sosy sojowe wzbogacane są szkodliwymi substancjami dodatkowymi. Wiele z nich, importowanych z krajów takich jak Chiny, Tajlandia czy Tajwan, zawiera także toksyczne związki o działaniu rakotwórczym – co wielokrotnie było przedmiotem międzynarodowych „skandali spożywczych”.

BAZYLIA

foto: gotowanie.onet.pl

Jedna z najczęściej spotykanych przypraw doniczkowych w polskich domach. Pojawia się na targach i w sklepach wraz z początkiem wiosny – można ją uprawiać przez cały ciepły sezon, jest natomiast wrażliwa na chłody. Bazylia ma charakterystyczny, nieco pikantny aromat, dzięki czemu świetnie podkreśla smak zarówno gorących, jak i zimnych dań. Ma także szereg właściwości prozdrowotnych. Przede wszystkim wspomaga trawienie i przynosi ulgę w dolegliwościach gastrycznych. Zmniejsza także nadpobudliwość, poprawia nastrój, można ją też stosować zewnętrznie w miejscach ukąszeń przez owady. Niestety, bazylia wykazuje również szkodliwe działanie, jeśli jest stosowana w większych ilościach, szczególnie w postaci olejku. Wszystko przez zawarty w niej estragol – związek o właściwościach genotoksycznych, który – jak wynika z badań na myszach – może doprowadzić do rozwoju nowotworu wątroby.

ROZMARYN

foto: gotowanie.onet.pl

Zioło o wyrazistym, leśnym zapachu, stosowane jako przyprawa do mięs – w szczególności czerwonych, takich jak dziczyzna, wołowina czy wieprzowina. Wykazuje się działaniem przeciwbakteryjnym, przeciwzapalnym, przeciwgrzybiczym, przeciwnowotworowym… Nic, tylko się zajadać? Niezupełnie. Z ziołami dobrze jest uważać, ponieważ dobroczynne właściwości można z nich wydobyć jedynie wówczas, gdy pamiętamy o umiarze – a gdy przeholujemy, korzyść łatwo zamieni się w szkodę. W stosowaniu rozmarynu szczególne środki ostrożności zaleca się kobietom w ciąży. Spożywanie tego zioła w nadmiernych ilościach może bowiem odbić się na zdrowiu płodu, a nawet doprowadzić do poronienia. Rozmaryn w bardzo ograniczonych dawkach powinny również stosować osoby mające problemy z krzepliwością krwi, napadami o charakterze padaczkowym, a także uczulone na aspirynę – rozmaryn zawiera bowiem kwas salicylowy, będący chemiczną podstawą tego leku.

Źródło: gotowanie.onet.pl

Share