Adoptowali oni dwójkę dzieci – siostrę i brata. Jednak po czterech latach porzucili chłopca

W programie „Uwaga!” TVN pojawiło się małżeństwo Marty i Roberta Olszewskich. Adoptowali oni dwójkę dzieci – siostrę i brata. Jednak po czterech latach porzucili chłopca. Twierdzą, że był agresywny i chciał zamordować swoją adopcyjną matkę.

Rodzeństwo trafiło do rodzinnego domu dziecka z dysfunkcyjnej rodziny. Gdy Olszewscy zdecydowali się zabrać je z tego miejsca, chłopiec miał siedem lat, a dziewczynka sześć. Adopcyjni rodzice nadali im nowe imiona – Magdalena i Michał.

O ile Olszewscy szybko złapali kontakt z Magdą, o tyle z Michałem od początku były problemy. – Widział różne rzeczy, których nie było. Kiedy zasypiał, widział za oknem twarz mężczyzny. Noc w noc. Przychodził do mnie, krzyczał, wrzeszczał. Zawsze brałam go na ręce, tuliłam, całowałam. Podchodziłam pod każde jego okno i mówiłam, że nikogo tam nie ma – mówi w programie TVN pani Marta. Podkreśla, że chłopiec „bił głową o ścianę i biurko”.

Według chłopca postać, którą widział, chciała go skrzywdzić. Mimo to Olszewscy zdecydowali się na pełną adopcję – dyrektorka ośrodka, w którym wcześniej przebywały dzieci powiedziała, że albo biorą dwójkę, albo żadnego.

Po roku od zamieszkania u Olszewskich chłopiec trafił do szpitala psychiatrycznego. Leczenie nie przynosiło, jednak efektów. Jak opowiada adopcyjna matka w końcu „chłopiec odszedł”.

– Przez to, czego się dopuścił. Chciał mnie zamordować. Przyszedł do mnie w nocy z nożem. Nie zdążył zrobić ciosu. Złapałam jego rękę z nożem, odepchnęłam go do tyłu. Upadł na plecy. Od razu zawiozłam go do szpitala psychiatrycznego. Później powiedział mi, że przyszła do niego „ta” postać i kazała mu mnie zabić – wyjaśnia kobieta.

Odtrącone dziecko

Olszewscy postanowili, że nie przyjmą chłopca z powrotem. Nie przyjechali po niego do szpitala. Ten od prawie pięciu lat przebywa w placówce opiekuńczej.

Jak dowiadujemy się z programu „Uwaga!” sąd ograniczył Marcie i Robertowi prawa rodzicielskie do chłopca. Mimo tej decyzji sądu nadal pozostają rodzicami Michała.

Pan Robert przyznaje, że nie myśli o synu. Jego żona podkreśla, że nie mają wyrzutów sumienia, a ich postępowanie było słuszne. Małżeństwo złożyło z mężem do sądu pozew o rozwiązanie przysposobienia chłopca. Przegrali.

– Postawa wychowawcza rodziców została oceniona bardzo krytycznie. Brakowało konsekwencji i działań, celem wyprowadzenia sytuacji wychowawczej chłopca. Dziecko, co wynika z opinii specjalistów, poczuło bardzo mocno odtrącenie przez rodzinę adopcyjną. Dalej uważa tych rodziców, za swoich rodziców – mówi Tomasz Szaj, rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie.

16-letni dziś Michał dalej leczy się psychiatrycznie. Placówkę opiekuńczą będzie mógł opuścić dopiero, gdy znajdzie się ktoś, kto chciałby go przysposobić.

Źródło: kobieta.onet.pl

Share