Dziecko miało bardzo rozległy zawał serca. Dziewczynka miała wkrótce umrzeć, więc nie widząc dla niej żadnych szans, zdecydowano się odłączyć ją od aparatury podtrzymującej życie. Po kilku godzinach stało się coś, czego lekarze nie są w stanie po dziś dzień wytłumaczyć. Niektórzy twierdzą, że to cud.
Dziecko zostało odłączone od aparatury, która podtrzymywała je przy życiu. Rodzice zgodzili się, aby ich mała córeczka umarła, bowiem i tak istniały niewielkie szanse na jej wyleczenie. Po odłączeniu od aparatury dziecko jednak nie zmarło. Stało się coś zupełnie niesamowitego, co zupełnie zszokowało wszystkich.
Dziecko nie zmarło po odłączeniu od aparatury
O zdarzeniu po raz pierwszy poinformował serwis „Fox News”. Phoenix Da’Vine to dziewczynka (Amerykanka), która urodziła się z skomplikowaną wadą serca – dwuujściową prawą komorą serca. Z tego też powodu dziecko już kilka dni po urodzeniu musiało przejść dwie, bardzo skomplikowane operacje. Choć miały one dać nowe życie Phoenix, to jednak wkrótce nastąpiły komplikacje. Phoenix przeżyła zawał serca, mając zaledwie kilka tygodni.
Rodzina była zupełnie zrozpaczona, a mama Phoenix wkrótce zdecydowała, po długich rozmowach z lekarzami, że należy ją odłączyć od aparatury podtrzymującej życie. Istniały niewielkie szanse na to, że dziewczynka kiedykolwiek będzie mogła normalnie żyć bez aparatury. Lekarze byli przekonani, że dziecko wkrótce i tak umrze.
Wtedy wydarzył się niewiarygodny cud
Po odłączeniu od aparatury, stał się prawdziwy cud – Phoenix dalej żyła. Odkąd została odłączona od aparatury minęło już kilka miesięcy. Dziewczynka skończyła rok życia, a jej mama wciąż nie może uwierzyć, że jej dziecko nie umarło. Phoenix wkrótce przejdzie kolejne operacje, które być może uratują ją.
To bezsprzecznie, nawet dla lekarzy, jest cudowny przypadkiem przypominającym o tym, że nawet niewielkie szanse na przeżycie nie oznaczają, że należy dany przypadek medyczny skreślić. Obecnie rodzice dziecka zbierają pieniądze na kolejne operacje.
Źródło: pikio.pl