To szczęśliwy dzień dla rodziców pierwszych polskich sześcioraczków. Mała Malwinka jako ostatnia z rodzeństwa z Tylmanowej (woj. małopolskie) wróciła dziś do domu. Dumni rodzice odebrali dziewczynkę ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Po urodzeniu Malwinka ważyła zaledwie 1,2 kg. Teraz sporo przybrała na wadze.
Malwinka waży już ponad cztery kilogramy. Teraz dziewczynka jest już w domu w Tylmanowej pod Nowym Targiem dołączyła do swojego rodzeństwa. Jej bracia i siostry: to Filip, Tymon, Zosia, Kaja i Nela.
– Malwinka była nasza największą niespodzianką. Spodziewaliśmy się piątki dzieci. Kiedy się urodziła ważyła 1,2 kg, teraz ma już ponad 4 kg. Cieszymy się, że od dziś będziemy w domu w komplecie – mówi mama sześcioraczków, Klaudia Marzec cytowana przez „Gazetę Krakowską”.
Polskie sześcioraczki to dzieci Szymona i Klaudii Marców z Tylmanowej. Ich narodziny to fenomen na skalę światową. Takie ciąże zdarzają się raz na 4,7 miliarda wszystkich ciąż na świecie.
Dzieci urodziły się wcześniaki w 27. tygodniu ciąży w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Po narodzinach trafiły do inkubatorów. Teraz jedzą i oddychają samodzielnie. Sześcioraczki z Tylmanowej mają starszego brata Oliwiera. Jak mówią ich rodzice, każda z ich pociech jest inna. Nie tylko pod względem wyglądu, ale także charakteru.
W ubiegły weekend pani Klaudia pochwaliła się zdjęciem piątki dzieci. W domu nie było jeszcze Malwinki.
Rodzice sześcioraczków otrzymali pomoc finansową od urzędników.
Prof. Ryszard Lauterbach ze Szpitala Uniwersyteckiego opiekował się sześcioraczkami po narodzinach.
Klaudia i Szymon Marzec są wdzięczni lekarzom za opiekę.
Źródło: fakt.pl