Mężczyzna pracujący z małymi dziećmi musi liczyć się z wieloma spojrzeniami i zdziwieniem ze strony rodziców. Marcin Skrypak-Schiller jest przedszkolankiem, choć sam woli być nazywany po prostu wujkiem. I mówi wprost: „W naszych czasach istnieje potrzeba, aby w żłobkach, przedszkolach i szkołach byli wujkowie i nauczyciele. Dzieci potrzebują wiedzieć, że mężczyzna także jest opiekunem”.
1. Pan w przedszkolu – „to pomyłka”
Poszukiwanie pana pracującego w żłobku lub przedszkolu nie należy do najłatwiejszych. Jest ich bardzo mało – wszyscy słyszeli, że istnieją, jednak tylko niektórzy widzieli ich na własne oczy. Udało nam się dotrzeć do wyjątkowego człowieka, którym jest Marcin Skrypak-Schiller, właściciel i opiekun w Klubie Maluszka Złota Rybka w Pile.
Marcin jest jedynym panem przedszkolankiem w klubie, choć sam o sobie woli mówić inaczej:
– Mam problem z określeniem, czy jestem przedszkolankiem, nawet gdy rodzina mnie o to pyta. Zawsze odpowiadam, że jestem wujkiem, a panie to ciocie, tak jest znacznie łatwiej – wyjaśnia Marcin Skrypak-Schiller.
Wujek Marcin wraz z ciociami ma pod opieką 23 dzieci, choć zapotrzebowanie na miejsca w klubie jest znacznie większe.
– Przedszkolanka to wciąż zawód typowo kobiecy, a wzięło się to ze społecznego przekonania, że kobiety wychowują dzieci i zajmują się domem, a mężczyźni dbają o dobrobyt – tłumaczy dlaczego – mimo wieloletniego doświadczenia – wciąż spotyka się ze zdziwieniem wśród rodziców chcących zapisać dziecko do Klubu Maluszka. Dzwonią, a gdy słyszą męski głos w słuchawce, często się rozłączają.
– Matki dzwonią i często po kilku sekundach słyszę „to pomyłka”, dopiero jak się upewnią, że to na pewno miejsce, do którego chciały się dodzwonić, zaczynają się pytania – mówi Marcin, który na co dzień musi walczyć z wieloma stereotypami.
2. Walka ze stereotypami
W opinii publicznej istnieje wiele stereotypów dotyczących pracy mężczyzn z dziećmi. Najbardziej niesprawiedliwe są jednak podejrzenia rodziców. Często zastanawiają się, czy z takim facetem wszystko jest w porządku. Boją się powierzyć mu opiekę nad dzieckiem. – A jak to pedofil? – pytają, utwierdzając powszechne przekonania.
– Ciężko pracuje się z taką myślą, że ktoś może posądzać kogoś o rzeczy, których nigdy by nie zrobił. Skoro jakieś osoby spowodowały, że ludzie tak myślą, to tym bardziej potrzebni jesteśmy my, którzy zmienią ich zdanie. W Pile coraz mniej osób jest zdziwionych – mówi Marcin, mając nadzieję, że jego postawa zainspiruje innych.
3. Nauczyciel przedszkolny – pozytywne wzorce
Na razie nauczyciel przedszkolny jest pewną egzotyką w Polsce, choć dobrze byłoby dożyć czasów, gdy będzie inaczej. Dlaczego? Bo, choć pomocne i dobre ciocie są potrzebne maluchom, pozytywny męski wzorzec dobrze na nie działa. Jest to kolejna osoba w życiu dziecka, która poprzez zaangażowanie, opiekuńczość i dobroć pozwoli wychować kolejne pewne siebie pokolenie.
– W naszych czasach istnieje potrzeba, aby w żłobkach, przedszkolach i szkołach byli wujkowie i nauczyciele. Dzieci potrzebują wiedzieć, że mężczyzna także jest opiekunem. Niektóre maluszki nie mają ojców lub widują ich rzadko, to od razu widać. Niektórzy myślą, że jak mężczyzna pracuje z dziećmi, to stanowi zagrożenie. Nie wiem, dlaczego tak jest, ale rodzice, którzy widzą mnie przy pracy, nie mają obiekcji – mówi wujek z Klubu Maluszka w Pile.
4. „Facet przecież tego nie ogarnie!”
Być może jest tak, że matki uważają się za wielozadaniowe i mają obawy, że wychowawca przedszkolny nie poradzi sobie z grupą dzieci. Tu znów pojawia się kolejny stereotyp, który wujek Marcin dzielnie obala pracą na co dzień.
– Prawdą jest, że kobiety mają podzielną uwagę! Jednak ja jestem bardziej zorganizowany niż ciocie. Choć to zabawne, ponieważ w domu mam problem, żeby ogarnąć trójkę dzieci, a w klubie żadnego – śmieje się Marcin.
Co sprawia największą satysfakcję?
– Pracuję z dziećmi już 10 lat. To fascynujące, że przychodzą malutkie, a wychodzą zmienione. Przez ten czas uczą się, rozwijają, trzymają planu dnia. To daje satysfakcję. Trzeba zrozumieć, że małe dzieci mają swoje prawa i wykorzystać czas z nimi jak najlepiej, ucząc je. Czas w żłobku czy przedszkolu jest bardzo ważny i trzeba podejść do niego odpowiedzialnie – mówi Marcin Skrypak-Schiller.
Po tych słowach warto odłożyć krzywdzące stereotypy na bok i dać kredyt zaufania osobom, które czas z naszymi dziećmi traktują z szacunkiem i wiedzą, że choć nie zastąpią rodziców, starają się przekazać pociechom pozytywne wzorce. Poza tym ile jest fajnych rzeczy, które można robić tylko z wujkiem?!
Źródło: parenting.pl