Emilia Krakowska (79 l.) jest jedną z najbardziej szanowanych polskich aktorek. Wydając autobiografię „Aktorzyna”, wywołała sporą sensację, gdyż na jaw wyszły nieznane dotąd fakty z życia aktorki. Okazało się m.in., że Emilia Krakowska stawała na ślubnym kobiercu aż trzy razy, a także po kilkudziesięciu latach wyznała, że była nieślubnym dzieckiem swoich rodziców.
Kiedy była małą dziewczynką, święta Bożego Narodzenia kojarzyły jej się z kartkami z Londynu, przesyłanymi przez ojca, którego nie znała. Na jednej z nich Zygmunt Tucholski napisał jedno, najważniejsze zdanie: „Nie wracam”.
Rozdarł nim jej dziecięce serce. Gdy Emilia Krakowska je usłyszała, zaczęła, jak czytamy w jej biografii „Aktorzyca”, drzeć zdjęcia ojca, aż matka Anastazja Majewska złapała ją za ramiona i powiedziała cicho, ale tak dobitnie, że aż ją dreszcz przeszedł: „Miluszku, zostaw. Za kilka lat zrozumiesz. To pamiątka”.
Anastazja była w ciąży z Emilią, gdy 29 sierpnia 1939 r., w tajemnicy przed ukochanym Zygmuntem, napisała list do jego matki, zawiadamiając ją o dziecku, które nosiła pod sercem. Trzy dni później wybuchła wojna i nigdy nie doczekała się odpowiedzi. Jej wybranek pochodził z majętnego domu, był od niej młodszy o 12 lat i studiował ekonomię.
Poznali się, gdy Nastka wynajęła mu pokój w swoim mieszkaniu. Po śmierci męża Stanisława Majewskiego musiała bowiem utrzymać siebie i przybraną córkę Krysię, odkupioną jeszcze za życia Stasia, od panny kuchennej, która zaszła w niechcianą ciążę. Gdy Zygmunt zamieszkał u pięknej Anastazji zakochali się w sobie.
„To był prawdziwy skandal. Ona: atrakcyjna wdowa, wychowująca adoptowane dziecko. On młody, zdolny, jedyny syn zamożnego kupca z Inowrocławia” – wspominała Emilia.
Kiedy się okazało, że Anastazja jest w ciąży, zakochani dali na zapowiedzi i złożyli papiery w USC, żeby przyspieszyć ślub. Ale ogłoszono powszechną mobilizację i Zygmunt zamiast przed ołtarz, poszedł na wojnę. Pół roku później w lutym 1940 r. w Poznaniu na świat przyszła Emilia, której Anastazja dała nazwisko swojego ojca Wincentego Krakowskiego, ze strachu, że hitlerowcy odbiorą jej nieślubne dziecko i je zniemczą. Po zakończeniu wojny Emilka miała nadzieję na spotkanie z ojcem, który odnalazł się w Londynie.
„Pisał jakieś listy do mamy, żebyśmy do niego przyjechały. Ale ona nie zamierzała opuszczać Polski” – wspominała Emilia.
Mimo że znała ojca tylko z kartek pocztowych i listów, to po latach pojechała wraz z córką Weroniką na jego pogrzeb do Poznania, gdy prochy Zygmunta sprowadzono z Florydy, gdzie zmarł. O tym, że jest nieślubnym dzieckiem, aktorka zdradziła dopiero po przeszło 75 latach w książce „Aktorzyca”… Artystyczne zamiłowania Emilia odziedziczyła po mamie.
„W naszym domu od chleba ważniejsza była sztuka”- wspominała.
Będąc uczennicą słynnego poznańskiego liceum „Dąbrówka” , Emilia po lekcjach brała zaś udział w zajęciach Teatru Kuźnica, gdzie statystowała w spektaklach. Ale nastolatka przez swoją pasję zaczęła zaniedbywać naukę. Mama przeniosła ją do liceum z bursą w Drezdenku, by nic nie odciągało jej od obowiązków. Tam Emilia zdała maturę i w czerwcu 1959 r. dostała się za pierwszym razem do szkoły teatralnej w Warszawie. Gdy była na czwartym roku, w jej życiu nastał czas na wielką miłość.
To wtedy poszła na pierwszą randkę ze starszym od siebie o kilkanaście lat Michałem Dudą z Cieszyna, który naprawdę nazywał się Daniel Merzer.
„Jedyny z rodziny przeżył holokaust. Po wojnie zmienił nazwisko” – wspominała.
Zakochali się w sobie. W 1963 r., tuż przed dyplomem Emilii wzięli ślub. Obraziło się na nią pół szkoły, bo kto to widział, żeby dziewczyna bez etatu w teatrze wychodziła za mąż przed ukończeniem studiów… Małżeńskiego szczęścia wystarczyło im jednak tylko na siedem lat.
Emilia wiedziała, że jej mąż jest rozwiedziony, jednak nie przypuszczała, że skrywa wielką tajemnicę. Prawda wyszła na jaw podczas proszonej kolacji w Łomiankach, gdy jedna z obecnych tam pań zapytała: „Bardzo przepraszam, a co u ciebie, Michasiu? A co u twojego syna?” – wspominała aktorka.
Była w szoku, ale udawała zaznajomioną z sytuacją męża, choć nigdy się jej nie przyznał, że ma z pierwszą żoną potomka. Rozwiodła się z nim w 1970 r.
„Za dużo tajemnic wyrosło między nami. Ale kiedy mu oznajmiłam, że odchodzę, to bardzo się martwił, czy ten drugi będzie dla mnie odpowiedni” – wspominała.
Jak się bowiem okazało, Krakowska, rozstając się z pierwszym mężem, była już zakochana w innym, który także miał na imię Michał.
„Gdy się wyprowadzałam, odprowadził mnie na postój taksówek, gdzie czekał na mnie ten drugi. Dał mu moją walizkę i oczywiście powiedział, że ma o mnie dbać” – wyznała szczerze w „Aktorzycy”.
Drugim mężem aktorki został Michał Wyszomirski. Emilia była w nim zakochana na zabój, gdy 12 grudnia 1970 r., w dniu premiery „Na dnie” Maksyma Gorkiego brali ślub.
„O siódmej rano poszliśmy do USC ze świadkami, po ślubie do Europejskiego na śniadanie, a potem ja biegiem na dziesiątą na generalną do teatru” – wyjawiła.
Pięć lat później spełniło się jej marzenie i powitała na świecie córeczkę Weronikę. Ale gdy ją urodziła, dojrzała już do… rozstania z jej ojcem i szybko się rozwiodła. Również jej kolejny związek, tym razem nieformalny, zakończył się klapą. W sprawach zawodowych Emilia też przeżywała zawirowania. Gdy w filmie „Awans” miała zagrać nago, odmówiła.
„Rozebrać się tylko dlatego, żeby był smaczek? Dziękuję, nie tańczę. A pan reżyser przez 30 lat się do mnie nie odezwał” – wyjawiła.
Charakterna aktorka walczyła także o szczęście w życiu osobistym.
„Chociaż mamusia mówiła, że jestem bardzo miła, ale na żonę się nie nadaję” – zdradziła.
Zapomniała jednak o tych przestrogach i kiedy wydawało się, że zmęczona miłosnymi niepowodzeniami już nigdy nie powie „tak”, po raz trzeci wyszła za mąż.
„Pobraliśmy się w listopadzie 1981 r., a Eleonora urodziła się ostatniego dnia października 1982 r.” – wspominała.
Jednak pojawienie się na świecie córki nie scementowało jej drżącego w posadach związku.
„Musiałam się z tego małżeństwa wydostać i pretensje mogłam mieć tylko do siebie. Ale miałam dwójkę dzieci i musiałam walczyć. Zostałam oszukana, i to jest pewna tragedia wszystkich ambitnych kobiet, że trudno im znaleźć partnera” – przyznała.
W końcu jej się to jednak udało. Serce aktorki zdobył wdowiec Sergiusz Sikorski, z zawodu architekt, przez wiele lat mieszkający w Brazylii, z którym poznała się jeszcze na studiach. Wtedy nie było im po drodze.
„Zrobił karierę i po latach przyjechał do Warszawy. Mój telefon dostał od jakiejś dziennikarki” – wyznała.
Wtedy odżyła ich wspaniała przyjaźń.
„Trzeba być cierpliwym, a marzenia przychodzą i się spełniają” – podsumowała.
Ona na spełnienie swoich czekała aż 50 lat…
Teraz prawda wyszła na jaw. Emilia Krakowska skrywała tę tajemnicę ponad 70 lat
Teraz prawda wyszła na jaw. Emilia Krakowska skrywała tę tajemnicę ponad 70 lat
Teraz prawda wyszła na jaw. Emilia Krakowska skrywała tę tajemnicę ponad 70 lat
Źródło: pomponik.pl