Są ze sobą już tak długo, że przestali liczyć wspólnie przeżyte lata. Aktorka Marta Lipińska (79 l.) i reżyser Maciej Englert (73 l.) żartują, że znają się całe życie. Niewiele jest w tym przesady. W końcu 51 lat małżeństwa to nie byle co!
Poznali się na scenie Teatru Współczesnego. Oboje grali w sztuce „Dwa teatry”. Ona miała 28 lat, on był zaledwie 22-letnim młodzieńcem. Natychmiast wpadli sobie w oko, ale Marta Lipińska pomyślała, że jest dla niej za młody.
Nie spieszyła się do bliższej relacji. Tym bardziej że adoratorów nigdy jej nie brakowało…
O względy ślicznej aktorki zabiegał między innymi Tadeusz Łomnicki (†67 l.). Mówił do niej pieszczotliwie: Martulinka, a ona tylko się śmiała. Jej spływające do ramion kruczoczarne włosy i obłędnie wielkie oczy działały na mężczyzn jak magnes.
Po nieudanym małżeństwie z operatorem filmowym Krzysztofem Winiewiczem (86 l.) pani Marta wiedziała jedno – chce spędzić życie u boku mężczyzny odpowiedzialnego. I właśnie wtedy łaskawszym okiem spojrzała na Macieja Englerta.
– Zabiegał o mnie, robił to jednak bardzo subtelnie – opowiadała Marta Lipińska. Aktorka szybko upewniła się, że to z nim chce z nim spędzić resztę życia. Zamieszkali razem, a niedługo potem pobrali się.
– Myślę, że w związku najważniejsze jest zaufanie, odpowiedzialność i podziw. Ja wciąż podziwiam mojego męża za to, że jest prawdziwym mężczyzną i prawdziwym człowiekiem, a do tego świetnym reżyserem – wylicza Marta Lipińska.
Od 1968 roku są nierozłączni. Stworzyli ciepły dom i wspaniałą relację, której mogłaby pozazdrościć im niejedna para. Doczekali się dwojga utalentowanych dzieci: Michała, operatora filmowego i Anny, cenionej w środowisku kostiumolożki.
– Chciałam urodzić dzieci właśnie temu mężczyźnie. Kariera przestaje być w takim momencie ważna. Macierzyństwo zdarzyło mi się w dobrym czasie. Byłam już po trzydziestce i zdążyłam się wyszaleć – wspomina pani Marta.
Bycie mamą, a oprócz tego realizowanie się w zawodzie, wymagało od aktorki sporego poświęcenia.
– Miałam wspaniałą gosposię, a czasem pomagała mi także moja ukochana przyrodnia siostra Irena. Zdarzało się, że odrzucałam jakąś propozycję filmową, związaną z dłuższym wyjazdem, bo wolałam być wtedy w domu. Ale nigdy tego nie żałowałam – zapewnia szczerze aktorka.
W miejscu, w którym po raz pierwszy wpadła na Macieja Englerta, oboje pracują do dziś. Od 38 lat pan Maciej jest dyrektorem Teatru Współczesnego. Bywa, że pani Marta gra w reżyserowanych przez męża sztukach.
– Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że zaplanowałam karierę, wychodząc za mąż za Macieja Englerta. Poznaliśmy się przecież, gdy był młodym, obiecującym aktorem, a nie dyrektorem – tłumaczy z uśmiechem.
Obydwoje są wielkimi indywidualnościami. Mają silne charaktery. Jak przyznają, sprzeczają się czasem tak, że iskry lecą. Zawsze jednak dochodzą do porozumienia i zgody. Przez lata udało im się stworzyć związek wyjątkowy.
Pani Marta zarzeka się, że nigdy nie przepadała za domowymi obowiązkami, zwłaszcza za gotowaniem. Zawsze jednak dbała, by rodzina w komplecie zasiadała do stołu. To był ten czas, gdy zatrzymywali się w biegu i byli wyłącznie dla siebie.
Dzisiaj ich dom nie jest już taki gwarny, jak kiedyś. Z wyjątkiem dni, kiedy wypełnia go śmiech wnucząt. Ich syn Michał jest w szczęśliwym związku z aktorką Mają Ostaszewską (47 l.). Mają dwoje dzieci: Franka (12 l.) i Jankę (10 l.).
To właśnie na ich odwiedziny babcia Marta i dziadek Maciej zawsze czekają z utęsknieniem. Babcia przygotowuje wtedy w kuchni ich ulubione smakołyki.
Państwo Englertowie razem pracują i razem odpoczywają. Potrafią oddzielić życie prywatne od zawodowego.
– Bardzo skrupulatnie planujemy z mężem urlopy. W ogóle nie rozmawiamy wtedy o pracy, wyłączamy telefony. Chłoniemy piękno świata i przyrody. Jesteśmy weseli i beztroscy. Kiedy dzieci dorosły, podróżujemy sami, głównie za granicę – opowiada pani Marta.
W przeciwieństwie do sławnego brata, aktora Jana Englerta (76 l.), pan Maciej z żoną nie prowadzą salonowego życia. Konsekwentnie unikają miejsc, w których wypada bywać.
Starają się żyć spokojnie. Chodzą na spacery, spędzają czas z bliskimi. Bardzo cenią sobie prywatność. – Nie wszystko jest na sprzedaż – mówi aktorka. Tego samego nauczyła swoje dzieci, które są jej za to dzisiaj wdzięczne.
Źródło: pomponik.pl