„Boże, ty biedaku”. Ewa Wiśniewska

Wzdychało do niej pół Polski. Wśród nich był też prominent czasów PRL – słynny prezes Radiokomitetu. Sądził, że może mieć wszystko i wszystkich. Ewa Wiśniewska (77 l.) udowodniła mu, że to nieprawda.

Niezależność była dla niej zawsze najważniejsza. Twardy i bezkompromisowy charakter sprawiał, że jednej z najpiękniejszych gwiazd polskiego kina imponowali konkretni i energiczni mężczyźni.

Do takich raczej nie zaliczał się Maciej Szczepański (†87 l.), miłośnik kobiecych wdzięków i człowiek o ogromnej władzy. W czasach PRL sprawował funkcję szefa tzw. Radiokomitetu, czyli zarządcy publicznych mediów. Trudno się dziwić, że był przekonany, iż uda mu się usidlić popularną aktorkę. Nie miał pojęcia, jak bardzo się mylił…

W latach 70. Wiśniewska była adorowana i wielbiona. Sama także lubiła nieco poflirtować. – Mężczyzna bez poczucia humoru nie miał u mnie szans. Nigdy też nie zwracałam uwagi na status materialny. Musiał mieć to „coś”, posiadać inteligencję i osobowość – opowiadała po latach gwiazda, której tytułowa rola w serialu „Doktor Ewa” przyniosła ogromną popularność.

„Niechby mnie nawet truła, skoro jest taka ładna” – pisali do telewizji zachwyceni widzowie. Prezes Maciej Szczepański także był pod jej wrażeniem i nie ustawał w wysiłkach, by zdobyć serce pięknej Ewy.

Nie żałował też państwowych pieniędzy na programy rozrywkowe z jej udziałem, co więcej dostała swój autorski show „Ewa Wiśniewska zaprasza”, gdzie śpiewała i tańczyła.

1

Zakochany do szaleństwa Szczepański pojawiał się również na prawie każdym przedstawieniu w warszawskim Teatrze Kwadrat, w którym występowała. Po spektaklach przysyłał jej bukiety kwiatów do garderoby. Cóż z tego.

Jego usilne starania nie przynosiły żadnego efektu. Był mocno zawiedziony i rozgoryczony, że aktorka nie reaguje na jego podchody i umizgi.

– Zwracałam uwagę tylko na tych, których sama chciałam mieć! A jeśli widziałam, że facet daje się kołować, z miejsca traciłam do niego szacunek i myślałam: „Boże, ty biedaku” – wyznała Wiśniewska.

I nie było w tym cienia kokieterii, bo doskonale zdawała sobie sprawę, że dając kosza szefowi telewizji, ryzykowała karierę. Prezes Radiokomitetu miał niemal nieograniczoną władzę i w każdej chwili mógł ją wyrzucić z Woronicza. Tym bardziej że rządzący twardą ręką „Krwawy Maciek”, jak o nim mawiano, nie miał żadnych skrupułów w niszczeniu ludzi. I to pod byle pretekstem. Tak postąpił choćby z gospodynią „Wielkiej gry” Joanną Rostocką, którą usunął z programu za krzyżyk na szyi.

Ewa Wiśniewska, choć wiedziała, czym grozi odrzucenie zalotów notabla, pozostała nieustępliwa.

– Nigdy nie byłam kobietą-bluszczem. Nie unikałam trudnych decyzji. Ciężkim momentom towarzyszyła wiara, że nawet jeśli teraz jest niesprzyjający czas, to on przejdzie i będzie dobrze. I zawsze wychodziłam na prostą – mówiła o swoim podejściu do życia.

Pracy w telewizji jednak nie straciła. Tym razem bowiem Szczepański pokazał klasę. Do końca swojego panowania, a aresztowano go w 1980 r. za łapówkarstwo i nadużycia finansowe, był dla niej wyjątkowo życzliwy i serdeczny…

1

Źródło: pomponik.pl

Share