Joanna Racewicz wspiera Agnieszkę Woźniak-Starak. „Mam nadzieję, że nosisz na sobie potężny pancerz”

To dla Agnieszki Woźniak-Starak bardzo trudny czas. Zaledwie miesiąc temu straciła ukochanego męża, który zginął w wypadku na jeziorze Kisajno na Mazurach. Zniknęła z życia publicznego. Głos zabrała jedynie raz – tydzień temu za pośrednictwem swojego Instagrama. Na początku tego tygodnia zapowiedziano, że pojawi się na Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni, gdzie premierę miał ostatni obraz wyprodukowany przez jej męża – Ukryta gra. Tak też się stało. Dziennikarka nie ukrywała łez wzruszenia. Dzisiaj słowa wsparcia w jej kierunku skierowała Joanna Racewicz.

Joanna Racewicz wspiera Agnieszkę Woźniak-Starak

Obecność Agnieszki Woźniak-Starak na wczorajszym pokazie wywołała duże poruszenie. Jej zdjęcia obiegły wszystkie media. Joanna Racewicz jest tym oburzona.

„Myślę dzisiaj dużo o Agnieszce. Myślę od chwili, gdy świat runął na Jej głowę. Jej i całej Rodziny. O dramacie przeżywanym na oczach kraju, o emocjach pokazywanych we wszystkich mediach, o aparatach fotograficznych wycelowanych prosto w twarz, bez pytania – czy wolno, o komentarzach pisanych bez odrobiny szacunku i wyobraźni. Myślę o żałobie, którą trzeba nosić pod ostrzałem spojrzeń i ocen. Bez znieczulenia. (…) Czytam relacje z Gdyni. I zaciskam pięści. Z bezsilności – gdy widzę zdjęcia – Agnieszki, Pani Anny, Pani Julii, Pana Jerzego… Przeżywanie Straty jest piekłem. Piekłem samotności, bo wobec Ostatecznego jesteśmy pojedynczy, choćby przyjaciele trzymali za ręce. Jak dźwigać koszmar, gdy nie ma dokąd uciec? Kiedy stygmat wypalony na czole widać z daleka, bo skutecznie oświetla go tysięczny flesz? Odwieczny problem – popytu i podaży. Dopóki będą ludzie gotowi oglądać cudzą rozpacz – tak długo rozpacz będzie zwierzyną, na którą się poluje. Kiedyś były pręgierze i publiczne egzekucje. Teraz wystarczy gazeta”, napisała na Instagramie.

Joanna Racewicz sama przeżyła osobistą tragedię, dlatego jak nikt inny rozumie, co czuje obecnie Agnieszka Woźniak-Starak. Jej mąż, Paweł Janeczek zginął 10 kwietnia 2010 roku w katastrofie smoleńskiej. Właśnie dlatego dziennikarka postanowiła wesprzeć gwiazdę TVN w najtrudniejszych chwilach. „Agnieszko, teraz nie ma słów, które mogłyby przynieść ulgę. Ani żadnego paragrafu, który zabroniłby pokazywania Twoich łez. Ta machina rozpędziła się stulecia temu. Jesteś w samym oku cyklonu. I mam nadzieję, że nosisz na sobie potężny pancerz. Będzie Ci potrzebny. Bardzo. Mogę jednak dać słowo, że kiedyś opadnie. Kiedyś. Przytulam. Jestem myślami. Z całej siły. I wierzę, że przyjdzie dzień, gdy świat zobaczy Ciebie taką, jak z tego zdjęcia. Piękną, silną i zwycięską. To będzie chwila, gdy sama zrozumiesz, że PRZETRWAŁAŚ”, czytamy w poruszającym wpisie.

View this post on Instagram

Myślę dzisiaj dużo o Agnieszce. Myślę od chwili, gdy świat runął na Jej głowę. Jej i całej Rodziny. O dramacie przeżywanym na oczach kraju, o emocjach pokazywanych we wszystkich mediach, o aparatach fotograficznych wycelowanych prosto w twarz, bez pytania – czy wolno, o komentarzach pisanych bez odrobiny szacunku i wyobraźni. Myślę o żałobie, którą trzeba nosić pod ostrzałem spojrzeń i ocen. Bez znieczulenia. „Agnieszka w drodze na premierę ostatniego filmu Piotra”, „Łzy wzruszenia podczas projekcji”- czytam relacje z Gdyni. I zaciskam pięści. Z bezsilności – gdy widzę zdjęcia – Agnieszki, Pani Anny, Pani Julii, Pana Jerzego… Przeżywanie Straty jest piekłem. Piekłem samotności, bo wobec Ostatecznego jesteśmy pojedynczy, choćby przyjaciele trzymali za ręce. Jak dźwigać koszmar, gdy nie ma dokąd uciec? Kiedy stygmat wypalony na czole widać z daleka, bo skutecznie oświetla go tysięczny flesz? Odwieczny problem – popytu i podaży. Dopóki będą ludzie gotowi oglądać cudzą rozpacz – tak długo rozpacz będzie zwierzyną, na którą się poluje. Kiedyś były pręgierze i publiczne egzekucje. Teraz wystarczy gazeta. Zdjęcie. I podpis. Agnieszko @aga_wozniak_starak – teraz nie ma słów, które mogłyby przynieść ulgę. Ani żadnego paragrafu, który zabroniłby pokazywania Twoich łez. Ta machina rozpędziła się stulecia temu. Jesteś w samym oku cyklonu. I mam nadzieję, że nosisz na sobie potężny pancerz. Będzie Ci potrzebny. Bardzo. Mogę jednak dać słowo, że kiedyś opadnie. Kiedyś. Czas nie będzie ukojeniem. Będzie blizną. Być może oswojeniem. Ale nie stanie się lekarstwem. Ale to już pewnie wiesz. Przytulam. Jestem myślami. Z całej siły. I wierzę, że przyjdzie dzień, gdy świat zobaczy Ciebie taką, jak z tego zdjęcia. Piękną, silną i zwycięską. To będzie chwila, gdy sama zrozumiesz, że PRZETRWAŁAŚ.

A post shared by Joanna Racewicz (@joannaracewicz) on

1

2

Źródło: viva.pl

Share