Wszystko dla dobra córek. Joanna Liszowska

Joannie Liszowskiej (40 l.) zależy na dobrych kontaktach z byłym mężem. W końcu jest ojcem jej dwóch córek. Jak donosi tygodnik „Świat i Ludzie”, wzajemne relacje byłych małżonków są wręcz wzorcowe…

Od ponad roku znowu jest singielką po rozwodzie ze szwedzkim biznesmenem Olą Serneke (50 l.).

Życie Joanny Liszowskiej toczy się wokół dwóch córeczek: Emmy (8) i Stelli (6).

Nie zawsze jest łatwo, bo wychowuje je samotnie, a dziewczynki mają już bardzo dużo obowiązków.

Zawozi je do prywatnej szkoły pod Warszawą na zajęcia sportowe. Czasem bierze ze sobą do teatru na próby, bo córeczki bardzo lubią podpatrywać mamę na scenie.

Dla dobra dzieci aktorka „Przyjaciółek” bardzo dba o relacje z ich ojcem. Dziewczynki bardzo go kochają i za nim tęsknią.

1

Były mąż pokazał klasę swoim zachowaniem

Szwedzki biznesmen dokłada wszelkich starań, by być obecnym w ich życiu.

Nie tylko zabiera je na wakacje, ale szuka też okazji, żeby jak najczęściej widywać się z nimi w Polsce, gdzie one czują się najlepiej.

Przedsiębiorca często odwiedza nasz kraj. Już przed ślubem z Joanną w 2010 r. prowadził u nas interesy, a gdy założył tu rodzinę, jeszcze bardziej interesował się inwestowaniem nad Wisłą.

Obecnie pracuje nad stworzeniem międzynarodowego centrum w Golczewie (województwo zachodniopomorskie).

„Gdy jest w Polsce, stara się jeździć do Warszawy i spotykać z córeczkami, które bardzo na to czekają; on zresztą również. Joasia cieszy się, że mają z ojcem tak serdeczne relacje” – mówi tygodnikowi „Świat i Ludzie” znajoma aktorki.

Gwiazda potwierdza, że jej relacje z ojcem dziewczynek są dobre.

„Z byłym mężem pozostajemy w bardzo przyjacielskiej, życzliwej relacji, pełnej szacunku i troski o nasze córeczki” – czytamy na Instagramie Joanny.

Oby tak pozostało.

Wszystko dla dobra córek. Joanna Liszowska

Wszystko dla dobra córek. Joanna Liszowska

2

Wszystko dla dobra córek. Joanna Liszowska

3

Wszystko dla dobra córek. Joanna Liszowska

4

Wszystko dla dobra córek. Joanna Liszowska

Źródło: pomponik.pl

Share