Mogłoby się wydawać, że Stanisław Mikulski (†85 l.) dzięki sławie i pieniądzom miał życie usłane różami. To jednak tylko pozory. Życie osobiste nie szczędziło mu bowiem urazów. Aktor stracił drugiego synka, a później musiał się zmierzyć ze stratą ukochanej żony. To wtedy postanowił usunąć się z życia publicznego…
Kochał scenę i wypełnioną publicznością widownię. Ze wzajemnością. Na widok młodziutkiego Stanisława Mikulskiego miłośniczki teatru po prostu piały z zachwytu.
Pewnie dlatego nie był zbytnio szczęśliwy, gdy pół wieku temu zaproponowano mu zagranie w spektaklu dla telewizyjnego Teatru Sensacji. Hansa Klossa. Ale był zbyt młody, żeby pozwolić sobie na grymaszenie. I całe szczęście.
Bohaterski agent J-23 stał się rolą jego życia. Nie miał wtedy jeszcze dużego doświadczenia przed kamerą. Zagrał wcześniej tylko Smukłego w „Kanale”, członka organizacji podziemnej w filmie „Cień” oraz przystojnego policjanta w komedii „Ewa chce spać”.
Początkowo miało powstać jedynie 6-odcinkowe przedstawienie telewizyjne. Ale już po trzecim odcinku wybuchło istne szaleństwo. W 1969 roku moda na kapitana Klossa wymusiła na twórcach powstanie 18 odcinków serialu pt. „Stawka większa niż życie”.
Sława Stanisława Mikulskiego przekroczyła granice Polski. Gdy odwiedził Mongolię, w fabryce dywanów otrzymał kilim z agentem J-23!
– Po powrocie zastanawiałem się, czy nie położyć go na podłodze i codziennie go nie deptać. Miałem już wtedy serdecznie dosyć Klossa za to, że tak zdominował moje zawodowe życie – przyznawał po latach.
Aktor miał sam do siebie pretensję, że nie wybronił się przed zaszufladkowaniem. Ale przecież nie mógł przewidzieć, że stanie się bożyszczem tłumów…
Z wojskiem zetknął się już jako chłopak. Służył w Lublinie w jednostce o profilu artystycznym. Tak się złożyło, że w teatrze miejskim zachorował aktor i szukano za niego zastępstwa. Dowódcy wysłali jego. Klamka zapadła. – Ten moment zadecydował o moim życiu – mówił potem aktor.
Z Lublinem związał się na 12 lat. Tu po raz pierwszy się ożenił. Oszalał na punkcie 19-letniej artystki z operetki, Wandy. Kiedy w 1956 roku urodził się ich syn Piotr, o Stanisława Mikulskiego już upomniała się Warszawa.
– Zacząłem rzadko bywać w domu, a nieobecność męża źle wpływa na małżeństwo – napisał szczerze w wydanej po latach autobiografii. Dlatego gdy dostał propozycję etatu w Teatrze Powszechnym w Warszawie, do Lublina już nie miał po co wracać.
Udało mu się kupić nowego wartburga z przydziału i w nim przeprowadził się do stolicy. Po syrence i fiacie 600, które miał wcześniej, wartburg wzbudzał zachwyt. Czuł się jak młody bóg.
Po 4 latach, w czasie kręcenia kolejnych odcinków „Stawki”, znowu się zakochał. W czerwcu 1970 roku ożenił się z młodszą o 9 lat kostiumolożką Jadwigą Rutkiewicz.
Sypały się nowe role. Ówczesna młodzież doskonale pamięta go z serialu „Pan Samochodzik i templariusze”. Wtedy na planie uratował życie chłopców, którzy podczas ujęć na środku jeziora zaczęli tonąć w amfibii…
Był bohaterem, ale wciąż mówiono o nim: Hans Kloss. Mimo jego wszechstronności artystycznej, reżyserzy nie potrafili mu zaproponować niczego na miarę jego talentu.
Także życie osobiste nie szczędziło mu razów. Stracił drugiego synka, a po długiej walce z nieuleczalną chorobą – w 1985 roku odeszła jego ukochana żona Jadwiga.
Aktor zniknął z życia publicznego, sprzedał dom, który wybudował dla Jadwigi i wyjechał do Moskwy, gdzie prowadził Ośrodek Informacji i Kultury Polskiej.
Gdy wydawało się, że w życiu praktycznie już nic go nie może ucieszyć, poznał nauczycielkę muzyki w szkole polskiej przy ambasadzie. Młodsza od niego o 28 lat Małgorzata samotnie wychowywała 3-letnią córkę Kasię. I to ta dziewczynka wniosła radość w jego życie.
W latach 90. wrócił razem z nimi do Polski. Dopiero wtedy filmowcy przypomnieli o Stanisławie Mikulskim. Pojawił się w serialu „Kryminalni”, w „Złotopolskich”, a przez 3 lata prowadził teleturniej „Koło Fortuny”.
Gdy zaproponowano mu w 2011 roku powrót do filmu, ale znów w roli agenta J-23, uśmiechnął się tylko. Pogodził się już ze swoim losem. Rola w „Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć” była jego ostatnią. Zmarł 27 listopada 2014 roku…
Źródło: pomponik.pl