Jak dobrze, że jest wśród nas bardzo wiele ludzi, którzy mają dobre serca i są wrażliwi na krzywdę zwierząt. W Evans Creek w USA, chodził bezdomna i zapuszczona psina. Szybko dowiedzieli się o nim ludzie, którzy przejmują się losem zwierząt. Chcąc mu pomóc trafili oni jednakże na twardy orzech do zgryzienia, ponieważ pies bardzo bał się ludzi. Najprawdopodobniej w przeszłości spotkała go ze strony człowieka ogromna krzywda. Rozważali więc oni najróżniejsze sposoby pomocy. Żadne z nich nie chciało narażać psa na dodatkowe stresy, jednakże wolne podchodzenie i wołanie nie pomagało. Pomimo, iż był on strasznie głodny, wciąż uciekał od ludzi jak najdalej potrafił. Nadano mu imię Bear. W tym czasie o tym wszystkim dowiedziała się Amanda Guarascio. Wraz ze swoją koleżanką Dylan Parkinson zdecydowały się nie zostawić psa na śmierć głodową. Pomimo, iż od razu miały świadomość, że pomoc nie będzie łatwa i będą zmuszone szukać niestandardowych rozwiązań.
Najpierw próbowały z jedzeniem, lecz w tym przypadku strach do ludzi był silniejszy niż głód. Kiedy dostatecznie się wycofały, Bear zjadł żywność, lecz nie pozwolił im zmniejszyć dystans. W tym momencie były już pewne iż muszą się bardziej postarać aby mu pomóc. Kolejny raz powróciły z lepszym planem. Amanda postanowiła położyć się bez ruchu na ziemi. Musiała być ona przy tym ogromnie cierpliwa ale dzięki temu się udało. Bear wyruszył na polane, podszedł do niej i niepewnie ją obwąchał. Dziewczyna bała się go przestraszyć, więc leżała w bez ruchu bez zmieniania swojej pozycji przez ponad kwadrans.
Po pewnym czasie psu się to znudziło i wrócił do lasu. Poznał już jej woń i wiedział, że nie jest to nic groźnego. Wyziębła i wyczerpana Amanda poszła do auta aby się w nim ocieplić, lecz nie miała zamiaru się poddać i kontynuowała misję.
Znowu więc położyła się i oczekiwała. Teraz szybciej aniżeli poprzednim razem Bear wytoczył się z lasu i doszedł do dziewczyny. Wówczas poruszyła się ona powoli. Pies podenerwował się i warknął kilka razy. Odstąpił na kilkanaście metrów, lecz kiedy powtórnie przestała się ruszać, uspokoił się i wrócił. Stało się tak kilka razy, gdy w końcu po którymś razie, gdy Amanda poruszyła się Bear nie zawarczał. Wyciągnęła więc ona do niego dłoń i zaczęła lekko głaskać. Było już ciemnawo i okropnie zimno. Dziewczynek nie zadowalało zmarnowanie swojego nakładu, zatem nie posuwały się one dalej, bo bały się, że utracą i tak słabe zaufanie, które ledwo co zdobyły. Zdecydowały się wrócić do domu i powrócić nad ranem. Tak wcześnie jak tylko mogły, powróciły do tego samego miejsca, a wówczas zdarzyło się coś fantastycznego.
Bear wyruszył z lasu w ich stronę machając ogonkiem! Widać. Widać było, że cieszy się na to spotkanie. Był spokojny, pozwolił dziewczynom go nakarmić, pogłaskać oraz bawił sie z nimi. Spędziły one tam pół dnia, po czym chciały zabrać go ze sobą. W tym momencie Bear zrobił coś co je kompletnie zaskoczyło. Położył się on bez ruchu i nie chciał się ruszyć. Na początku Amanda myślała, iż pies protestuje tak aby go nie zabrały.
Chciały one to sprawdzić więc zaczęły odchodzić po kilka kroków. Każdego razu Bear przybliżał się do nich i kładł na ziemię. Dawał im tym gestem znać, iż chce być w ich towarzystwie. Amanda lekko go uniosła, a on ją polizał, klarownie pokazując, iż nie ma z tym żadnego problemu. Zatem wzięły go do auta i przewiozły do weterynarza, ażeby ten mógł go zbadać. Z auta także nie chciał się ruszyć, lecz kiedy Amanda ponownie go uniosła, podobało mu się to.
Weterynarz zaobserwował niedożywienie, stan zapalny uszu oraz skóry. Pies potrzebował leczenia i pieczołowitego nadzoru. Miał szczęście, iż był pośród ludzi, którzy mocno martwili się o jego zdrowie fizyczne i dobre samopoczucie. W końcu po pewnym czasie na nowo zdobył zaufanie do innych oraz był przyjazny i wesoły. Jego ulubioną zabawą oczywiście było leżenie w bezruchu. Nic z tego nie stało by się, gdyby nie fantastyczne zaangażowanie dwóch dziewczynek. Miłośniczek psiaków i działaczek na rzecz zwierząt.