Beata Szydło znajduje się w prawdziwym ogniu pytań. Od sierpnia nie milkną zapytania odnośnie jej syna, księdza Tymoteusza Szydło. Młody duchowny w ogóle nie udziela się w Kościele, a na razie wiadomo tylko, że wziął urlop. Wierni zaczynają się niecierpliwić.
Beata Szydło do tej pory znajdowała się w samym centrum zainteresowania przez swoje działania polityczne. Teraz tę pałeczkę przejął jej syn, młody ksiądz, Tymoteusz Szydło. Ludzie chcą wiedzieć, dlaczego tak nagle przestał uczestniczyć w życiu Kościoła.
Beata Szydło musi znosić ciągłe pytania o swojego syna
Była polska premier wręcz pękała z dumy, kiedy ogłaszała, że jej ukochany syn zostanie księdzem. Po przyjęciu święceń kapłańskich od razu stał się łakomym kąskiem dla wielu parafii. Po 2 latach usługiwania miał trafić do parafii św. Maksymiliana Męczennika w Oświęcimiu i tam radzić sobie w dużej części samodzielnie. Był już tak doceniany, że odprawiał nawet msze trydenckie. Nic nie zapowiadało pokrzyżowania jego planów.
Na początku sierpnia ksiądz Tymoteusz Szydło miał stawić się w Oświęcimiu. Wierni czekali z niecierpliwością, a tymczasem przełożeni duchownego otrzymali prośbę o urlop. Miał być roczny, lecz dziennikarze dowiedzieli się, że poprosił o bezterminowe wolne.
– Trudno być kapłanem, który jest synem byłej premierem i postacią utożsamianą z obozem rządzącym. Niech PAN BÓG błogosławi + ks. Tymoteuszowi Szydło, aby znalazła się dla niego najlepsza opcja realizowania kapłaństwa – skomentował ksiądz Daniel Wachowiak.
Chodzi nie tylko o brzemię „sławy”?
Wierni z oświęcimskiej parafii martwią się o tak długi urlop wyczekiwanego księdza. Tak naprawdę nie wiedzą nawet, czy przygotowywać się na jego przybycie. Proboszcz milczy, mama Tymoteusza również nie wypowiada się na ten temat. Ludzie doszli do wniosku, że może to być kryzys wiary. Pojawiają się głosy, że młody duchowny jednak woli się ustatkować i poukładać życie w taki sposób, aby priorytetem nie był – jak do tej pory – Bóg.
Dziennikarze doszli do informacji, które mogą potwierdzać „gdybania” wiernych. Jak się okazuje, ksiądz Tymoteusz jeszcze w czasie nauki w seminarium rozważał zrzucenie sutanny. Czy jego decyzja jest aktualna? Pisał o swoich rozterkach na stronie internetowej, głównie skupiał się na opisaniu początków bycia księdzem.
– Początki zawsze są trudne (…) Trzeba się było przyzwyczaić do życia według ścisłego planu, wczesnego wstawania, pamiętać o rytmie modlitw i przestrzegać czasu milczenia. Pamiętam, że nasze pierwsze rekolekcje miały w sobie wiele napięcia, każdy zadawał sobie pytanie „zostać czy nie”. Próbowaliśmy w ciszy udzielić na nie odpowiedzi. Lwia część postanowiła zostać – pisał młody Tymoteusz.
Źródło: pikio.pl