To jedna z największych tragedii w Tatrach. W wyniku gwałtownej burzy zginęły 4 osoby, a ponad 150 trafiło do szpitali. – Siła była niewyobrażalna. Widziałem, jak piorun odrzuca ludzi nawet na 50 metrów od łańcuchów – mówi Fakt24 pan Przemysław, który widział walkę o życie turystów rażonych piorunem na Giewoncie. Ma problemy z nogą, ale ocalał.
Pan Przemysław został porażony piorunem na Giewoncie. – Moja żona ucierpiała o wiele bardziej niż ja. Leży w Nowym Targu. Moja noga ucierpiała, ale może jakoś to będzie… Przeżyliśmy koszmar, którego nie da się zapomnieć – wyznaje turysta z Ostrowa Wielkopolskiego.
– Wszystko trwało zaledwie kilkanaście sekund. Potężny huk, potem rozbłysk błyskawic. Piorun uderzył w krzyż i łańcuchy. To było tak potężne, że niektórzy turyści spadali ze skał – opowiada pan Przemysław. Do tragedii doszło, gdy na Giewoncie były setki osób. Rozpoczęła się dramatyczna walka o życie.
– Wybuchła panika, ludzie wzywali pomocy. Z każdej strony było słychać jęk rannych i płacz dzieci. Nie wiadomo było, kogo najpierw ratować, czy rannych, czy dzieci – mówi turysta. Na szczycie rozgrywał się dramat. W strugach deszczu turyści reanimowali czwórkę najciężej rannych – dwójkę dzieci i dwie kobiety.
– Widziałem, jak turyści robią im sztuczne oddychanie. To była walka o każdy oddech, każde tchnienie. Bardzo szybko na Giewoncie pojawili się ratownicy. Przejęli reanimację. Jedni ratownicy cały czas przychodzili, inni schodzili z noszami – opowiada ocalony mężczyzna.
Niestety, mimo wysiłków nie udało się uratować życia 10-letniej dziewczynki i jej rówieśnika. Na miejscu zginęły też dwie kobiety – 24-latka i 46-latka. Rannych zostało ponad 150 osób.
Przez ciało przeszedł piorun
– Nagle usłyszałem potężny huk, upadłem na ziemię, nie mogłem się ruszyć. Przez moje ciało przeszedł piorun. Nie wiedziałem, co się dzieje. Słyszałem krzyk i wołanie o pomoc. To był jeden grzmot i błysk, który powalił ludzi na ziemię, tak jak stali. Tragiczny widok – mówi Edward Lewczyk, który przeżył atak burzy na Hali Kondratowej w Tatrach. Jak sam przyznaje dopiero po kilku minutach doszedł do siebie. Wtedy poczuł przeszywający ból w nodze. – Miałem poszarpane spodnie i wypaloną dziurę w bucie. Piekła mnie noga, była cała poparzona – relacjonuje pan Edward. Mimo potwornego bólu mężczyzna o własnych siłach doszedł do schroniska. Tam zaopiekowali się nim ratownicy. – Mam mocno poparzoną nogę, ale będzie lepiej. Myślę że jeszcze nie raz pójdę w góry, nie boję się. Teraz wiem, że będę się lepiej przygotowywał. Na pewno wcześniej posłucham dokładnie prognozy pogody. Dużo mnie nauczyła ta tragedia – dodaje.
Turyści byli przerażeni
Śmierć zajrzała w oczy panu Maciejowi oraz jego żonie i nastoletniemu synowi. – Byliśmy na szczycie Giewontu, gdy usłyszeliśmy pierwszy grzmot. Chcieliśmy czym prędzej zejść. Nie daliśmy rady, bo było za dużo ludzi – opowiada mężczyzna. Rodzina pana Macieja stała na szczycie, gdy nagle nadszedł kataklizm. Byli bezradni – z przerażeniem patrzyli na potworny żywioł. Po 10 minutach zaczęli powoli schodzić. – Wtedy niebo rozdarły kolejne dwa potężne grzmoty, a błyskawice uderzyły w metalowy krzyż – dodaje. Po chwili poraził ich piorun. Pan Maciej został poparzony i stracił przytomność. – Gdy się ocknąłem, usłyszałem krzyki syna, który stracił czucie w nogach. Zobaczyłem żonę, która leżała na skałach – opowiada. Kobieta została ogłuszona i oślepiona błyskawicą. TOPR-owcy znieśli małżonków na noszach z góry. Karetka zawiozła ich do szpitala w Zakopanem. Ich syn – dzięki Bogu – szybko odzyskał czucie w nogach i nie musiał trafić do szpitala.
Wstrząsające relacje świadków burzy na Giewoncie
Wstrząsające relacje świadków burzy na Giewoncie
Wstrząsające relacje świadków burzy na Giewoncie
Wstrząsające relacje świadków burzy na Giewoncie
Wstrząsające relacje świadków burzy na Giewoncie
Wstrząsające relacje świadków burzy na Giewoncie
Źródło: fakt.pl