Maryla Rodowicz (73 l.) znalazła się na życiowym zakręcie. Na szczęście w tych trudnych chwilach ma wsparcie swoich dzieci: córki Kasi oraz synów Jana i Jędrka.
Nazywana jest królową polskiego popu, od pół wieku występuje na scenie. Maryla Rodowicz opowiedziała „Na Żywo”, jak wygląda jej życie jako singielki, czy czeka na wnuki i czy chciałaby się jeszcze zakochać.
Rozpoczyna pani akustyczną trasę koncertową po Polsce. Czy to może sposób na odreagowanie stresu, jaki zapewne pani przeżywa w związku z rozwodem?
– Jeszcze się nie rozwiodłam, na pierwszy termin rozprawy nie dotarłam z powodu grypy, teraz czekam na wyznaczenie przez sąd nowej daty.
Zapowiadała pani, że po rozstaniu będzie „piła i tańczyła”. Udało się?
– Może nie tańczyłam, ale dobrze się bawiłam w gronie przyjaciół. Życie przecież biegnie dalej i trzeba się z tym pogodzić. Nie można tylko siedzieć i płakać po tym, co było. A na tańce właściwie w ogóle nie chodzę. Ostatni raz zatańczyłam rumbę z Jankiem Klimentem na scenie opolskiej z okazji mojego jubileuszu 50-lecia pracy artystycznej. Przygotowywaliśmy się do tego dwa miesiące…
Świetnie pani wygląda. To wynik diety, sportu czy może…
– Od dłuższego czasu jestem na diecie pudełkowej, ale kiedy za oknem robi się paskudnie, szaro i dżdżysto, wtedy muszę zjeść gorący rosół i od razu czuję się lepiej.
Nie korzysta pani z usług medycyny estetycznej?
– Nie interesuje mnie poprawianie urody na siłę. Nie lubię też masaży, tych całych rytuałów, świeczek, uspokajającej muzyki. To nie dla mnie. Nie odwiedzam również SPA. Mam swój sposób: używam wody i mydła plus dobrych kremów. I to cały sekret mojego wyglądu.
A aktywność fizyczna? Uprawia pani jakiś sport?
– Moją wielką pasją jest teraz tenis. Dawno temu, w podstawówce, biegałam przez płotki.
Dlaczego wybrała pani właśnie grę w tenisa?
– To sport indywidualny, wszystko zależy ode mnie, można się poprawiać z każdym uderzeniem. I to jest piękne.
1
Nie żałuje pani, że żadne z trójki dzieci nie poszło w pani artystyczne ślady?
– One mają swoje pasje i zainteresowania. Widocznie nie było w nich determinacji, żeby tak jak matka pracować w show-biznesie. To są ich wybory i ja je szanuję.
Chciałaby już pani zostać babcią?
– Namawiam na to moje dzieci, każde z nich mogłoby się już postarać o potomstwo, ale na razie bez skutku. Nic na to nie poradzę.
Miałaby pani czas dla wnucząt? Bardzo by je pani rozpieszczała?
– Na pewno, przecież babcie właśnie od tego są. Zawsze byłam nadopiekuńczą mamą, więc pewnie tak samo będzie w przypadku moich wnuków.
A czy jest pani otwarta na nowe uczucie?
– Nie sądzę, żebym się miała jeszcze zakochać, ale życie potrafi czasem zaskakiwać. Zobaczymy więc, co będzie.
2
„Nie sądzę, że się jeszcze zakocham”. Maryla Rodowicz
3
„Nie sądzę, że się jeszcze zakocham”. Maryla Rodowicz
Źródło: pomponik.pl