Agnieszka Maciąg (50 l.) myślała, że po kolejnym życiowym kryzysie już się nie podniesie. Na kolanach błagała Boga o wsparcie. On dał jej siłę i pomógł powstać.
Jest jedną z nielicznych polskich modelek, które w latach 90. podbiły międzynarodowy świat mody. Agnieszka Maciąg (50) chodziła po najsłynniejszych wybiegach – w Nowym Jorku, Mediolanie i Paryżu.
Pracowała dla wielkich projektantów, m.in. Karla Lagerfelda, Laury Biagiotti, Pierra Cardina. U szczytu kariery, gdy miała 23-lata, zaszła w ciążę. Osoby z jej otoczenia namawiały ją na aborcję.
„Jest mnóstwo aktorek, piosenkarek, które uległy presji i zdecydowały się na ten dramatyczny krok. Uwierzyły w to, co im ktoś powiedział, że to jest jedyna szansa i że ich kariera się rozpadnie, kiedy urodzą dziecko” – wyznała niedawno Agnieszka.
Przestrzegano ją, że jeśli wybierze macierzyństwo, nie wróci na szczyt.
„Słyszałam to wielokrotnie od wielu osób” – przyznaje.
Agnieszka jednak nie uległa presji środowiska. Zdecydowała, że urodzi dziecko, nawet jeżeli straci kontrakty.
„Ocaliło mnie moje wychowanie, to co wyniosłam z domu, w Białymstoku. Mój fundament religijny” – tłumaczy.
Przyznaje, że dużo ją to jednak kosztowało. Obawiała się, że po urlopie macierzyńskim trudno jej będzie wrócić na wybieg. Z drugiej strony, show-biznes zawsze wydawał jej się obcy.
W głębi serca zrobiła bilans strat i zysków.
„Myślałam, jeżeli zyskuję rodzinę i kochanego cudownego syna, a tracę świat, który wcale mi się nie podoba, który wcale tak fajnie nie wygląda, i w którym się dobrze nie czuję, to przegrywam czy wygrywam?” – pyta retorycznie.
Jej relacja z ojcem Michała, Pawłem, nie przetrwała. Agnieszka bardzo przeżyła rozstanie.
„Mój związek się rozpadał, a ja razem z nim” – mówi.
Została sama z malutkim dzieckiem. Z trudem godziła studiowanie i pracę z opieką nad maleństwem.
„Byłam zabieganą, zestresowaną kobietą, która z kieliszkiem wina w jednej ręce, a papierosem w drugiej narzeka na świat i ludzi” – opowiada.
Niedługo zdiagnozowano raka u jej ukochanego taty. Bardzo go wspierała w walce z nowotworem. Niestety, nie udało mu się wygrać z chorobą.
„Wszystko wokół mnie i we mnie umierało i wreszcie poczułam, że jestem na samym dnie. Nie potrafiłam nawet się modlić” – mówi.
Wkrótce los się do niej uśmiechnął. Na jej drodze stanął znany fotograf, Robert Wolański. Poczuła, że znalazła bratnią duszę. Byli jak papużki nierozłączki.
Mężczyzna z troską zaopiekował się też synem modelki. Choć Agnieszka była podziwiana i adorowana przez ukochanego, odnosiła sukcesy zawodowe, to nie czuła się w pełni szczęśliwa.
Gdy pierwsza fala fascynacji opadła, coś w jej związku zaczęło się psuć.
„Pozornie wszystko było dobrze, ale wewnątrz byłam bardzo samotna” – przyznaje.
W 2006 roku, po 10 latach razem, postanowiła rozstać się z ukochanym.
„Przeszliśmy coś w rodzaju ‚separacji’. To był mój pomysł” – mówi.
Znowu sądziła, że Bóg ją opuścił i została zupełnie sama. Pewnej nocy, zrozpaczona, zwróciła się do Stwórcy. Padła na kolana i powiedziała: „Boże, błagam Cię, pomóż mi, bo sama nie dam sobie rady! Poprowadź mnie, proszę! Ulecz mnie, ocal mnie!” – mówi.
Przez chwilę płakała. Leżąc na podłodze, poczuła spływający na nią spokój. Otarła łzy. Zrozumiała, że ten akt poddania i zawierzenia otwiera nowy rozdział jej życia.
Od tamtej pory wiara Agnieszki się umocniła. Z Robertem postanowili dać sobie kolejną szansę. W 2011 roku wzięli ślub. Rok później, mając 42 lata, Agnieszka została po raz drugi mamą.
Będąc w ciąży z Helenką, często zwracała się do Archanioła Gabriela.
„Zaprzyjaźniłam się z Nim. Potrzebowałam Jego wsparcia i je otrzymałam” – zapewnia.
Dziewczynka ma bliski kontakt ze swoim starszym o 19 lat bratem, który bawi się z nią, kiedy tylko odwiedza mamę i ojczyma.
Modelka zapewnia, że odkąd zawierzyła życie Bogu, wszystko zaczęło się układać.
„Jezus jest moim szefem” – przekonuje Agnieszka.
Nieznana twarz Agnieszki Maciąg
Nieznana twarz Agnieszki Maciąg
Nieznana twarz Agnieszki Maciąg
Źródło: pomponik.pl