Gdy Rudi Schuberth (66 l.) dowiedział się, że co miesiąc otrzyma zaledwie 1200 zł emerytury, musiał w szybkim czasie z artysty stać się biznesmenem.
Autor takich przebojów jak „Monika, dziewczyna ratownika” (posłuchaj!) czy „Córka rybaka” (posłuchaj!) nie kryje swojego rozgoryczenia. ZUS wyliczył mu głodową emeryturę i gwiazdor zmuszony jest pracować do końca życia.
– Od czasu do czasu będę wciąż grał i pokazywał się publicznie, bo ta kwota to jest żenada. Szkoda gadać – stwierdził oburzony. Ale znalazł też inny pomysł na życie.
Szesnaście lat temu zakupił cztery domki na Kaszubach i razem z żoną Małgorzatą przekształcili je w gospodarstwo agroturystyczne. Z czasem miejsce to zasłynęło nie tylko z pięknej okolicy oraz wnętrz udekorowanych antykami i ręcznie robionymi serwetami, ale także z rodzinnej atmosfery, jaką w swoim domu tworzą Schuberthowie.
Małżonkowie mają do dyspozycji kilka pokoi, ale starają się nie przyjmować jednocześnie zbyt wielu gości, by móc każdemu poświęcić czas.
– Tam jest niepowtarzalny klimat. Chce się wracać, bo masz wrażenie, że przenosisz się do innego świata – mówi przyjaciel właścicieli.
Aby ugościć z sercem przybyłych, artysta postanowił serwować im wędliny własnej produkcji. Wyroby są tak chwalone, że piosenkarz zwiększył skalę produkcji. Przy obecnej modzie na ekologię dostrzegł w tym pomyśle źródło dochodu. Interes się rozwinął, więc gwiazdor zajął się także wypiekiem pieczywa i chleba. Ostatnio na manufakturę wynajął nowe budynki.
– Do naszych wyrobów nie używamy żadnych konserwantów, polepszaczy i dodatków przedłużających żywotność. Robimy rzeczy naturalne – reklamuje swoje produkty Schuberth.
Obecnie można je kupić u niego oraz w sklepach, które współpracują z piosenkarzem. Dzięki temu biznesowi nie tylko może zarobić, ale przede wszystkim się utrzymać.
Źródło: pomponik.pl