Córka Jana Englerta przeszła trudne chwile. Aktor martwi się o niej

Wkrótce córka Jana Englerta (76 l.) i Beaty Ścibakówny (51 l.) rozpocznie studia w szkole w Nowym Jorku. Są dumni, a jednocześnie pełni obaw. Helena (19 l.) jest ogromnie wrażliwą osobą. Niedawno przypłaciła to załamaniem nerwowym.

Słoneczny letni dzień. Na plaży w Juracie wypoczywa Beata Ścibakówna i Jan Englert. Na leżaku obok położyła się ich córka Helena z książką w ręku.

Czyta biografię byłej pierwszej damy USA, Michelle Obamy. Od czasu do czasu wymienia uwagi z rodzicami. Po czym idzie z tatą kąpać się w Bałtyku.

To ostatnie wspólne rodzinne chwile. Wkrótce Helena wyjedzie na studia do Ameryki. Rozpocznie naukę w szkole teatralnej Tisch School of the Arts w jednej z najlepszych uczelni na świecie – New York University.

Rodzice cieszą się i pękają z dumny. Ale z drugiej strony mają też wiele wątpliwości i obaw. Szczególnie po tym, co niedawno wyznała ich córka.

„Ostatni rok był bardzo ciężki. Prawdopodobnie najbardziej wyczerpujący i stresujący jaki kiedykolwiek przeżyłam. Składałam aplikacje na studia, musiałam zdać maturę, zmieniłam szkołę, a w międzyczasie pracowałam. Czasami bywałam nieszczęśliwa, czasami było mi wszystko jedno. Najstraszniejsze było to, że w pewnym momencie straciłam kontakt z emocjami” – powiedziała szczerze Helena.

Rodzice bardzo drżą o swoją pociechę. Wiedzą, że jest osobą niezwykle wrażliwą, dobrze znają jej huśtawki nastrojów. Jeszcze dwa-trzy lata temu mieli z nią poważne problemy.

„Bywają momenty, że między nami jest zero porozumienia. Helenka krzyczy, trzaska drzwiami” – żaliła się Beata.

Jan podchodził do sprawy z większym dystansem.

„Dorastająca panienka miewa kłopoty z porozumieniem się z kimkolwiek, nie tylko ze mną. Teraz jest ten gorszy okres w jej życiu” – wyjaśniał.

1

Jednak kiedy mieszkała z nimi, mogli szybko reagować. Teraz rozdzieli ich blisko siedem tysięcy kilometrów. Nie będą mogli jej przytulić i pocieszyć.

Wiedzą, że dzieci muszą w pewnym momencie wyfrunąć z gniazda, ale to nie zmniejsza ich rozterek. Helenka jest szalenie ambitna, zawsze chce być najlepsza, gdy coś nie idzie po jej myśli, przeżywa frustrację, trudno jej godzić się z porażkami.

Jak odnajdzie się w nowym środowisku? Dziesiątki pytań pojawiają się w głowie zatroskanej mamy. Beata i Jan są jednak dobrej myśli. Starali się zaszczepić w córce wiarę w siebie. Żeby niczego się nie bała i nie miała kompleksów. Uczyli ją odpowiedzialności i samodzielności.

„Z radością patrzyłam, jak moja córka, niczym kiedyś ja, od najmłodszych lat chwyta się różnych dziedzin. Balet, fortepian, tenis, języki. To były jej wybory, a ja jej tylko w tym pomagałam. Tak jak przed laty pomagali mi moi rodzice” – mówi Beata.

Podziwiają córkę, że tak szybko zaczęła grać w serialach. Helena od trzech lat występowała w „Barwach szczęścia”, dołączyła do obsady „Diagnozy”. Honoraria skrupulatnie oszczędzała, marząc o kosztownych studiach za oceanem.

„Chodzę ulicą i nie mogę przestać się uśmiechać. Nie śpię, dużo pracuję, wychodzę z przyjaciółmi i chłonę Polskę, zanim mi jej zabraknie” – mówi Helena.

Beata całym sercem wspiera córkę. Ona wyruszała z Zamościa do Warszawy. Helena rusza zdobyć Nowy Jork.

2

3

Źródło: pomponik.pl